czwartek, 4 kwietnia 2013

Opowiadanie #5

Elsie była przerażona, a ja bardziej...oniemiała z wrażenia. Ciekawe dlaczego wysłała swoje córki, a nie sama się stawiła. Przed wyjściem z kawiarenki Sophie opowiedziała nam przebieg zdarzenia.
"Na początku jak niby nic piątka przyjaciółek wyszła do kawiarni. Ja w tym czasie obsługiwałam innego klienta. Do nich natomiast podeszła Glory. Każda zamówiła kawę i jakiś deser. Kiedy Glo odeszła zaczęły rozmawiać, ale jedna z nich nie zainteresowana rozmową zaczęła rozglądać się. Po kilkunastu minutach z za drzwi od kuchni wyszła ich kelnerka z bogato zastawioną tacą. Podeszła do nich. Dwóm zdążyłam rozdać. Kiedy już miała w ręce trzecią filiżankę, upadła. Zemdlała. Szybko podbiegłam do niej razem z innymi gośćmi. Pięć przybyszek ruszyło w stronę drzwi. Tam zatrzymały się i obserwowały wszystko z daleka. Wszyscy, oprócz nich próbowali ocucić Glory. Nagle do kawiarenki weszło dziecko z matką. Znaczy sama dziewczynka, bo mama była zajęta rozmową przez telefon. Wtedy Paliv, bo tak na imię miała dziewczynka, zaczęła krzyczeć i płakać. Po chwili wybiegła z lokalu. Wszyscy zwrócili się w stronę piątki dziewczyn. Miały te same włosy, tyle że rozpuszczone, ten sam makijaż, ale każda miała suknię. Każda miała ten sam fason, krój, ozdobienia, ale inny kolor. Wysoka brunetka miała fioletową, niska szatynka miodową, ruda turkusową, szczupła blondynka błękitną, a bliźniaczka rudej kremową. Wszystkie były piękne, zgrabne. 
-Jeżeli zależy wam na rozgłosie o waszej kawiarence, że zostali zamordowani tutaj ludzie, to z chęcią to zrobimy. Natomiast jeśli chcecie zostać przy życiu i opowiadać innym co przeżyliście, radzę wam powiedzieć gdzie jest Lily Dunst.-powiedziała brunetka, a po chwili dodała.- No tak. Nie grzecznie było by się nie przedstawić. Ja jestem Anja,a to moje siostry: Hazelle, Rose, Lucy i Evelina.- w takiej samej kolejności jak przedtem je przedstawiłam.- Widzę, że nikt nie chce mówić. Hazelle- zwróciła się do dziewczyny o najostrzejszych rysach.-niech rozpocznie się rzeźnia! 
Ja odruchowo schowałam się do szafki. Słyszałam krzyki, uderzenia, płacz, błaganie u oszczędzenie, ale one były bezlitosne. Kiedy one zniknęły nie mogłam patrzeć na to całe pobojowisko. Tylko ja, Glory i kucharze z kuchni przeżyli. Zadzwoniłam po karetkę, policję. Zabrali żywych do szpitala, a martwych zabrała jakaś służba. Powiedziałam, że zostanę tu trochę posprzątać, a później zamknę kawiarnię. Na razie pozbierałam większe części ciasta, ale załamałam się. Usiadłam w kącie i zaczęłam płakać, a później wy przyszłyście." 

4 komentarze:

  1. Trochę przerażające (:

    ♦ NA MOIM BLOGU OPISUJĘ SWOJE SNY - JEST JUŻ ICH 50! ZAPRASZAM ♦
    http://and-when-i-close-my-eyes.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo ciekawe ! czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń